Każdy szanujący się autostopowicz-profesjonalista wie, że kartka z nazwą miejscowości lub region potrafi niesamowicie ułatwić łapanie okazji. Nie tylko sprawia, że człowiek wygląda na kogoś bardziej godnego zaufania, nie tylko znacznie zwiększa szansę na to, że ktoś w ogóle się zatrzyma, pomaga kierowcom podjąć decyzję pod kątem tego czy w ogóle stawać, czy nie, pomagają też stać się bardziej zauważalnym, a nawet dzięki nim zdarza się, że kierowcy zmieniają trasy, aby kogoś podwieźć (zwłaszcza nocą odczujecie róznicę). W sumie - same korzyści. Pytanie może wydać się śmieszne, ale: "jak je wykonać"?
To jednak pytanie nie bez podstawy. Każdy, kto ma prawo jazdy wie, że od momentu zauważenia autostopowicza do momentu minięcia go autem mija tak naprawdę kilka sekund. Te kilka sekund to czas w którym kierowca musi "załapać", że stoi tam nie pieszy, a autostopowicz, następnie w krótkim czasie dostrzec napis i podjąć ocenić, czy jedzie w tym samym kierunku, a ostatecznie - oceniając błyskawicznie mnóstwo cech wyglądu autostopowicza podejąć decyzję, czy go zabrać, czy nie. Czy może być bardziej skomplikowany proces wymagający zaangażowania kierowcy? Trwa to kilka chwil, dla kierowcy to mgnienie. Zatem naprawdę potężnym ułatwieniem dla niego jest duży i rzucający się w oczy napis. Warto to wiedzieć. Ba! Trzeba to wiedzieć! Kartka A4 jest niemal niewidoczna dla kierowcy, nie wspominając już o napisie wykonanym tam długopisem. Mijający Was kierowca nawet nie wie co trzymacie w rękach. Na trasach, gdzie ruch jest duży i szybki to już w ogóle nie ma szans, żeby zobaczyć co jest na tej kartce...
Profesjonaliści zazwyczaj wybierają jasny kawałek kartonu - im większy tym lepszy i kreślą na bieżąco napis grubym czarnym markerem. Zalety: marker jest tani (5-8 zł), karton (lub ostatecznie kawał papieru) znajdzie się wszędzie, namazanie grubego napisu jest w miarę proste i mało czasochłonne. Minusy - taką kartkę trudno zwinąć, marker potrafi się rozlać w czasie deszczu, a karton po prostu rozwalić. Wiadomo, lepsze to niż długopis i kartka A4, a już w ogóle nie ma co porównywać z brakiem kartki*. Niektórzy polecają tu spray w małej puszce - jest wszak wodoodporny i pozwala na szybkie zastosowanie (gruba kreska w mgnieniu oka). To też fajny patent, zwłaszcza, że w ekstremalnych sytuacjach można nastraszyć oprawcę, że niby to ma się gaz łzawiący.
Tymczasem chcę Wam pokazać rozwiązanie, które jest tańsze, dość szybkie, a w razie potrzeby trwałe. Koszt maksymalny to również 5-8 zł, ale tak samo jak w przypadku markera, niektóre przybory można "zorganizować", lub innymi słowy "pożyczyć". Po pierwsze cienki kawałek zwyczajnej gąbki. Wystarczy z gąbki do mycia naczyń, która wygląda tak:
wyciąć dwu-trzy centymetrowy pasek. To pierwsza z trzech rzeczy. Druga to farba plakatowa. Można kupić w takich tubkach
(idealna na wyjazdy), ale nada się każda plakatówka, jaką macie. I trzecia rzecz - szeroka, przezroczysta taśma samoprzylepna.
Oto patent: wilgotna farba rozprowadzona gąbką za jednym zamachem kreśli grubą kreskę, farba zaś szybko zastyga i od razu daje bardzo ładny wizualnie efekt. Szybko i z gustem, w ładnym kolorze. Następnie cienką kartkę - to mogą być i nawet posklejane kartki papieru od drukarki pokrywamy "na zakładkę"
warstwami taśmy samoprzylepnej. Żeby taśma dobrze przywarła do papieru trzeba to zrobić na w miarę równej powierzchni (np stole) i przetrzeć kawałkiem ubrania (np. bluzą) mocno dociskając taśmę do stołu. Uda się dzięki temu w trymiga usunąć pęcherzyki powietrza i sprawić, że całość zrobi się płaska i cienka jak włos.
Co dostajemy w efekcie - kartkę tak cienką, że po złożeniu mieści się gdziekolwiek, nie zajmuje przy tym miejsca w plecaku, czy ekwipunku. Kartkę, która jest wytrzymała totalnie na wszelkie warunki pogodowe - taśma staje się izolatorem, który uodparnia farbę i w ogóle konstrukcję na śnieg, wodę i wiatr. Kartka lekko odblaskuje, więc jest doskonałym elementem na wyprawy nocne. No i przede wszystkim jest widoczna z daleka. Jest "gruby" napis, jest estetycznie, jest git! Przykład:
Podkład pod takie kartki zwykle robię z jakiegoś plakatu. W szkołach, czy punktach publicznych takich plakatów, np. reklamujących coś jest mnóstwo i można je pozyskać bez problemu. Można w papierniczych taką kartkę kupić za kilka groszy, można po prostu posklejać kartki do drukarki. To nie ma znaczenia i tak, bo całość trzyma taśma samoprzylepna. Takie kartki są trwałe i w sumie mam dokładnie takich w domu około 40. Od lat. Z niektórymi się w ogóle nie rozstaję (mieszkam na zadupiu do którego nocą nic nie dojeżdza). Na jednym plakacie mieści się aż trzy kartki, można je potem ładnie dociąć. Zresztą - tyle w kwestii patentu.
Sami możecie ocenić. Może się przyda, może nie?
Czekam też na Wasze pomysły/patenty.
I na koniec bonus - jak jadę gdzieś dalej, to zabieram po prostu niezbędnik złożony z taśmy, farby i gąbki. Zajmuje tyle co nic. A jak potrzebuję zmienić trasę to w parę minut zmieniam.
Mam nadzieję, że pomogłem.
* Oczywiście są sytuacje i osoby którym kartki do niczego się nie przydadzą. Np. jeśli jeździmy po prostu po górskich miejscowościach, których jest ze 100, to nie ma sensu każdej opisywać. Niektórzy mają zaś jakąś taką aparycję, że bez kartki idzie im lepiej... Nie kwestionuję, nie neguję, ile sposobów tyle radości.
W załączniku dorzucam także wszystkie zdjęcia.